Ćwiczę…
Święta za pasem, a ja zamiast
śmigać po chacie ze ścierką i mopem -
zasiadłam w fotelu z szydełkiem.
No ale cóż począć, skoro tak mnie kreatywność dopadła.
Z kreatywnością jest tak jak z pokusą –
nie należy jej lekceważyć,
bo nie wiadomo kiedy znów się pojawi.
Więc nie lekceważę. Ulegam.
Już coraz lepiej mi idzie –
ręce coraz sprawniejsze i efekty pracy
lepsze.
Udziergałam, czarny naszyjnik - obrożę
z czerwonym szklanym kamykiem.
Sorki za podstarzałą modelkę,
ale młodszej chwilowo brak na stanie.