Dojrzałam do zmian w moim rękodziele. Postanowiłam, że pora zacząć oprawiać kamienie naturalne, a nie tylko szkło, jak do tej pory. Kupiłam LABRADORYTY zwane Kamieniami Zorzy Polarnej. Faktycznie wyglądają, jakby w nich tę zorzę zamknięto... a może zaklęto...? Ja taki efekt nazywałam wcześniej czarną tęczą, ale chyba zorza polarna jest trafniejszym określeniem. Gapię się w nie jak urzeczona, mają iście hipnotyzujący blask.
Ten pierwszy z lewej od razu się do mnie uśmiechnął – będzie mój! Zrobię z niego dla siebie naszyjnik, myślę o kolii. Moja córcia chce kamień w kształcie łezki, ma sobie wybrać jeden z dwóch z prawej na wisiorek.
Zamówiłam do tych
prac drobne koraliki z labradorytów, ale jeszcze nie
dotarły, czekam z niecierpliwością. Tymczasem – nie mogąc
się doczekać – zaczęłam oplatać pierwszy kamień, o ten:
Już po wstępnym oplocie widać, że czarny kolor nici wydobywa tajemnicze piękno z kamienia. No sami zobaczcie:
No to do roboty, do roboty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz